sobota, 3 marca 2012

Zaczynamy!

A oto co zaobserwowałam już dawno temu, napisałam jakiś czas temu, ale jest to idealna sprawa, od której można zacząć prowadzić tego bloga. Mój felieton o toaletach.


JEST PAPIER – JEST SUKCES!
                Około 65% czasu spędzamy poza domem. A to oznacza, że przez większość życia musimy korzystać z publicznych toalet. Czy to na uczelni, czy w pubie. Z przerażeniem dzień po dniu odkrywam jak ciężko jest utrzymać w toaletach odpowiedni poziom higieny.
                8 rano, czas wyjść na uczelnię. Ostatnia wizyta w toalecie i marsz na przystanek. Już wtedy w mojej głowie pojawia się to niepokojące pytanie: czy aby na pewno nie muszę skorzystać jeszcze raz? Jednak następna okazja nadarzy się dopiero na uczelni. Więc idę pełna obaw: czy tym razem będzie papier, mydło i ręcznik? Czy na podłodze nie będzie tajemniczych mokrych plam. O 9 jest dobrze. Można wejść i spokojnie zaspokoić potrzeby fizjologiczne. Po wszystkim umyć rączki i pójść na wykład. Jednak o godzinie 12 toaleta to koszmar. Pomijając jakże istotny fakt, że toalet damskich jest na tyle mało, że między wykładami jest tam tłok, papier w zastraszającym tempie kurczy się na rolce, a przegrzane suszarki nie chcą pracować. O tym co można zastać na desce klozetowej już nawet nie wspomnę. I rodzi się pytanie: czy sprzątanie tych toalet jest aż tak ciężkim zajęciem, że nikt tego nie robi? Ile wysiłku może kosztować przejście się po łazienkach i uzupełnienie papieru lub mydła? A przetarcie deski? Jedyne co pozostaje po wszystkim to nadzieja, że  następnym razem będzie lepiej.
                Uczelnia mimo wszystko dba o swoje toalety bardziej niż puby w których w weekendy zbiera się rzesza ludzi, aby porozmawiać o tym, co ciekawego się wydarzyło. Jeśli do toalety pójdzie się na samym początku- mamy okazje zobaczyć wzorek na desce sedesowej, mięciutki papier i cudownie pachnące mydełko. W miarę jak kolejne litry piwa zostają sprzedane, można dostrzec okrutną metamorfozę kabiny. Deska sedesowa na podłodze, papieru ani widu ani słychu, a umycie rąk może niewiele dać.  Jeśli weźmiemy pod uwagę, że osoby nietrzeźwe nie dbają specjalnie o higienę, to całe zarazki których próbujemy się pozbyć, z powrotem  trafiają na nasze dłonie. Ale odeszłam już od głównego tematu. Toalety są brudne. A personel? Osoba nalewająca piwo czuje się zapewne niedostatecznie kompetentna aby wymienić rolkę papieru czy ręczniki. Omijają brudny problem i najwyraźniej nie czują się źle z myślą jak tam wygląda. A klient patrzy. A po piwie spogląda częściej. Być może w męskich toaletach jest lepiej, nie zaglądam. Ale w damskich spędzam sporo czasu  i niestety najczęściej wychodzę stamtąd zniesmaczona.
                O ile w pubach stan toalet można tłumaczyć zbyt dużą ilością alkoholu, o tyle zastanawiam się na co można zrzucić winę za koszmarny stan toalet w centrach handlowych. Człowiek idzie na zakupy, zostawia mnóstwo pieniędzy w butikach, a gdy po kilku godzinach chce skorzystać z toalety to zastaje syf. Nie wiem jak to się dzieje, skoro cały czas zapewniają nas  o regularnym sprawdzaniu jakości itp. Jednak kiedy wchodzę do kabiny, wszędzie widzę żółte, mokre plamy, brak papieru i nie działające suszarki, to coś mnie odrzuca. No i zapach. Wszechobecny smród, przyzywający na myśl raczej wylewane na lewo szambo niż centrum handlowe. Istny koszmar.
                Pomimo, iż można by sądzić, ze stan toalet to problem personelu a nie nasz, to nie mogę nie zadać sobie pytania: co za flejtuchy chodzą do publicznych ubikacji i zostawiają taki syf. Jeśli nabrudzę  w domu to też zostawiam wszystko, żeby sobie leżało? Kiedy korzystam z WC to nie myje rąk? No jak to tak?
                I człowiekowi dzień cały psuje taka brudna toaleta, bo ani od innych higieny oczekiwać nie możemy ani od pracowniku szacunku dla naszej osoby.

2 komentarze:

  1. Ostatnio odwiedziłam nowo wyremontowaną toaletę w centrum handlowym i.. Już ktoś zdążył oderwać deskę, wyrzucić cały papier, zatkać zlew i ubrudzić wszystko dookoła. Prawda jest taka, że ludziom brak szacunku do samych siebie a co dopiero do przedmiotów użytku publicznego.
    Świetny felieton! Oby tak dalej. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. polecam toaletę w rektoracie UŚ - fantastycznie myje się tam włosy! <3

    OdpowiedzUsuń